Pożegnanie jesieni w Chalinie
Miało być słonecznie i szeleszcząco-złociście. Tak wskazywały prognozy długoterminowe. Niestety 2 listopada powitał klasę 7e i 6a strugami deszczu i ciężkimi ołowianymi chmurami. Trudno… ale może się przejaśni?
W autobusie było cieplutko i przytulnie. Mknęliśmy w kierunku Chalina – małej miejscowości koło Sierakowa, gdzie znajduje się Ośrodek Edukacji Przyrodniczej położony na terenie Sierakowskiego Parku Krajobrazowego.
Jesień z lekkim zakłopotaniem uśmiechała się do nas i kiwała kolorowymi, mokrymi liśćmi.
Po około godzinie jazdy byliśmy na miejscu. Gościnny park powitał nas uroczystym szumem starych drzew. Kropelki deszczu spadały na nas radośnie. Ruszyliśmy prędko w kierunku pani przewodnik, która uśmiechała się do nas z daleka. Pogoda zmieniła nieco nasze plany. Z żalem zrezygnowaliśmy ze ścieżki edukacyjnej. Trudno…może innym razem przemierzymy Jary wokół Chalina.
Pani Karolina zaprosiła na do środka muzeum, gdzie w pokojach ekspozycyjno-edukacyjnych czekał na nas świat zwierząt, ptaków i owadów. I tyle ciekawych historii. Wiele informacji nas zaskakiwało. Tak to jest? Naprawdę?
Zdziwienie malowało się na naszych twarzach. Kolejnym punktem programu były warsztaty plastyczne. Każdy z nas otrzymał kawałek gliny, z której pod okiem instruktora uczyliśmy się formowania dzbanuszków metodą wałeczkową. Było radośnie i twórczo z domieszką eksplozji naszej żywiołowości. Pan Tomasz dodawał nam i glinie psychologicznego wsparcia, a pani Grażyna dbała o estetykę naszych wytworów.
Potem było pieczenie kiełbasek, które smakowały nam wyjątkowo. Integrowaliśmy się wokół ogniska, które zachęcało nas do okazywania sobie ciepła i serdeczności. I wreszcie się przejaśniło! Deszcz przestał padać więc ruszyliśmy na boisko. Czuliśmy, że żadna siła nie zdoła nas zatrzymać w ciasnej przestrzeni wigwamu.
Rozegraliśmy kilka wersji meczu piłkarskiego. Pani Ela porzuciła w pewnym momencie swoje ulubione fotografowanie i wyczuwała się w rolę obrońcy. Totalna integracja obu klas nastąpiła podczas gry w dwa ognie.
Sędziowała pani Grażyna, a Jej czujne oko rozwiewało niejasności i dodawało nam zapału. Czas powrotu zbliżał się nieubłaganie. Jeszcze tylko pamiątkowe zdjęcie całej grupy i wesoły autobus ruszył w kierunku Nowego Tomyślu. Wieźliśmy ze sobą słonecznie wrażenia, które czas wkrótce zamieni w miłe wspomnienia.
Elżbieta Dzierżyńska