Gdzie kucharek sześć, tam dobry obiad można zjeść.
We wtorek 05 września, tuż po rozpoczęciu nowego roku szkolnego, mieliśmy okazję poznać naszą szkołę trochę bardziej od wewnątrz. Dzięki uprzejmości i sympatii pań kucharek udało nam się zwiedzić całe zaplecze kuchenne. Do tej pory garnek o objętości 25 litrów wydawał nam się duży, aż tu nagle okazało się, że w szkolnej kuchni są naprawdę wielkie gary. Kotły do gotowania zupy, które nam pokazano, mieszczą 150 litrów, a patelnie potrafią smażyć 20 naleśników jednocześnie.
Taborety przemysłowe z wielkimi palnikami, również nie przypominały kuchenek, które mamy w domu. Duże wrażenie zrobiły na nas różnego typu maszyny do rozdrabniania, tarcia, krojenia. Pani Dorota i Wioleta bardzo dokładnie wytłumaczyły nam, skąd to wyposażenie. Trudno byłoby paniom ugotować 500 obiadów bez pomocy sprzętu, który to ułatwi i przyspieszy proces przygotowania posiłków. Byliśmy również świadkami pracy niezwykłych urządzeń kuchennych i usłyszeliśmy jaki hałas wywołuje maszyna do obierania ziemniaków. Gdyby jej nie było, to obieranie ręczne tak dużej ilości ziemniaków trwałoby pół dnia. Uczyliśmy się obsługiwania wind. Nie mieliśmy pojęcia, że są aż dwie. Jedna łączy kuchnię właściwą z wydawką, a druga – większa, piwnicę (w której są przechowywane warzywa) z obierakiem.
Poznaliśmy wszystkie panie i po rozmowach z nimi wiemy już, ile pracy i serca muszą wkładać w swoją pracę, aby obiady były pyszne i nam zawsze smakowały. Obiecaliśmy Im, że zawsze i wszystko będziemy jeść i przestaniemy ciągle powtarzać: „Nie jem, bo nie lubię”.
Agnieszka Roj