Jesienią w Czechach też jest pięknie
W czwartek, 18 października 2018r. punktualnie o 5.00 rano, przed budynkiem szkoły zebrała się grupa 25 uczniów i troje opiekunów: (p. Arleta Stachowiak-Szymańska, p. Iwona Olichwier oraz p. Janusz Nawrot), by po kilku minutach wyruszyć na kolejną szkolną wycieczkę. Celem wyprawy byli nasi południowi sąsiedzi – Czechy, a konkretnie Bożkow ze swoimi dolomitowymi jaskiniami oraz słynny, szczególnie w okresie zimowym, Harrachov.
W Szklarskiej Porębie czekał na nas przewodnik, p. Mariusz Kowalczyk, z którym część z nas zwiedziła już Drezno i Liberec. Na początku przeszliśmy szybkie szkolenie z języka czeskiego, który wcale nie jest tak podobny, jakby się wydawało, do języka polskiego. Było naprawdę wesoło… Następnie usłyszeliśmy od p. Mariusza wiele informacji i ciekawostek na temat interesującego nas regionu.
Pierwszym punktem naszego programu były Bożkowskie Jaskinie Dolomitowe. Są one ulubionym celem wycieczek i należą do najczęściej odwiedzanych miejsc Czeskiego Raju. Jaskinie powstawały przez setki tysięcy lat w wyniku powolnego procesu stopniowego rozpuszczania dolomitu z ery paleozoicznej. Istnienie komór podziemnych w Bozkovie odkryto zupełnie przypadkowo przy odstrzale w małym kamieniołomie dolomitowym w 1947 r. Od roku 1968 jaskinie są dostępne dla zwiedzających, a w 1999 roku zostały uznane za narodowy zabytek przyrody.
Ciekawi, co kryją te podziemne korytarze, podzieleni na 2 grupy, weszliśmy do środka. Po wejściu do jaskini powiało grozą… Wąski korytarzyk, ciemno, zimno… a w perspektywie 45-minutowy spacer! Już po kilkunastu metrach strach przestał być dominującym uczuciem, jakie nas ogarniało. Ustąpił zachwytowi.
Korytarz Piratów, efektownie oświetlone Piekło, Jaskinia Zbójnicka czy też formacje naciekowe o interesujących kształtach i kolorach, jak Biała Myszka, Rokokowa Lalka czy Domek z Piernika – wszystko to zobaczyliśmy w trakcie spaceru przez najdłuższe jaskinie dolomitowe w Czechach. Droga o długości 350 m, tworząca labirynt podziemnych korytarzy doprowadziła nas na dno jaskini. Tam nastąpiło ukoronowanie trasy zwiedzania! Naszym oczom ukazały się akweny wodne tworzone przez małe jeziorka oraz z krystalicznie niebieskozieloną wodą – największe podziemne jezioro w Czechach. Można by śmiało powiedzieć, iż właśnie dla tego widoku warto było pokonać strach i zimno panujące w jaskini…
Kolejnym punktem naszej wyprawy jest położone w Karkonoszach, na wysokości ok. 700 m n.p.m., 4km od granicy z Polską – czeskie miasto Harrachov.
W drodze do Harrachova, obowiązkowym punktem programu jest Mumlawski Wodospad. Jest to jeden z najpiękniejszych karkonoskich wodospadów. Leży na potoku Mumlawa, który swój początek bierze na Mumlawskiej Łące. Następnie wody potoku spływają w kierunku Harrachov tworząc liczne mniejsze i większe kaskady oraz wytworzone na przestrzeni tysięcy lat kotły eworsyjne zwane Czarcimi Okami. Wodospad ma wysokość około 9 metrów, a kocioł eworsyjny znajdujący się na dnie wodospadu ma głębokość 6 metrów. Charakteryzuje się on również znacznym przepływem wody do 750l/s. W jesiennej scenerii wodospad i otaczający go iglasty las wyglądały po prostu bajecznie!
Po kilkunastu minutach wędrówki doszliśmy do najważniejszego elementu tego małego miasteczka – kompleksu skoczni narciarskich Čerťák, Pierwsza skocznia narciarska została w Harrachovie zbudowana w 1920 roku Skocznie zbudowane są na zboczu Čertovej hory, na którą można wjechać również wyciągiem krzesełkowym. 13 stycznia 2001 w Harrachovie Adam Małysz jako pierwszy Polak w historii wygrał konkurs Pucharu Świata w lotach narciarskich. Był to początek tzw. Małyszomanii. Ostatnie zawody odbyły się w Harrachovie 15 marca 2014 roku. Były to mistrzostwa świata w lotach, które zwyciężył Severin Freund. Od tamtego czasu skocznia Certak w Harrachovie jest nieczynna i nie odbywają się na niej żadne zawody. Obecnie miasto jest też ośrodkiem narciarstwa biegowego, a latem bazą wypadową w Karkonosze i Góry Izerskie.
Harrachov – ze swą jesienną scenerią i zapierającymi dech w piersiach widokami, na pewno długo nie zniknie z naszej pamięci.
Po dniu pełnym wrażeń przyszedł czas na powrót do Polski. Po drodze tradycyjnie wstąpiliśmy na posiłek do McDonalda. Najedzeni i odprężeni wyruszyliśmy w drogę powrotną. Szczęśliwi, bogatsi o nową wiedzę i doświadczenia, około godz. 23.30 dotarliśmy do Nowego Tomyśla.
Była to kolejna, ale z pewnością nie ostatnia wycieczka do naszych południowych sąsiadów. Naszemu przewodnikowi i nauczycielowi p. Mariuszowi Kowalczykowi serdecznie dziękujemy i mówimy – „Do zobaczenia w kwietniu!”… Plany już są…
Arleta Stachowiak-Szymańska